Odczyt w Polskim Towarzystwie Filozoficznym we Lwowie z 19.12.1914
n Zanim przystąpię do przedstawienia właściwych zagadnień tego odczytu, chciałbym wpierw porozumieć się w paru kwestyach ze Sz. Słuchaczami. – Mam referować o niektórych centralnych zagadnieniach t.zw. fenomenologii, systemu stworzonego jak wiadomo przez Edmunda Husserla, mam mówić o zagadnieniach, które wobec młodości tego systemu, pod niektórymi względami są nie całkiem jasno uświadomione i sprecyzowane być może nawet u ludzi, którzy przez długi czas mieli sposobność korzystać z bezpośredniego kontaktu naukowego z Husserlem, lub którzy sami przyznają się już dziś do stanowiska fenomenologii i usiłują pracę E. Husserla dalej prowadzić. Mam mówić o zagadnieniach, które tak samo, jak i ich rozwiązania proponowane przez fenomenologów, są dziś gorąco zwalczane przez różne kierunki filozoficzne tak w Niemczech, jak i poza niemi, i to zwalczane w charakterystyczny sposób. Jedni zarzucają powrót do scholastycyzmu, inni do platonizmu, jeszcze inni do psychologizmu, a naogół wszyscy prawie są jakby zadziwieni tem, że Husserl i jego uczniowie prowadzą długie i bardzo skrupulatne analizy na takie tematy, które same wydają się nie mieć wielkiego znaczenia, a których konkluzją jest przeważnie coś, co jak wrogowie fenomenologii mówią, jest trywialnością filozoficzną lub nosi cechy tautologii. Znanem jest na przykład zdanie W. Wundta, który osądził, że Husserl cały swój spryt zużywa na to, żeby powiedzieć, że A=A. Stronnicy wzgl. twórcy nowoczesnej logiki zarzucają nadto nieścisłość wywodów i domagają się definicji zasadniczych, „pojęć” fenomenologii. „Mówicie tak wiele o istocie, – powiadają – czemu nie podacie ścisłej definicji, czemu powtarzacie określenia, które pod względem formalnym i treściowym są niewystarczające.” Lecz jeszcze charakterystyczniejszą jest odpowiedź fenomenologów: „Nie jesteśmy rozumiani, definiować nie możemy, to nie ma dla nas żadnej wartości. Zarzut Wundta nie jest słuszny, bo wszelkie badanie filozoficzne nie może się kończyć niczem innem jak poznaniem, że przedmiot badany jest identyczny z poznanym i żadne rozkładanie na elementy lub definiowanie nie wystarcza. „Ein Wesen ist eben ein Wesen” – powiedział niejednokrotnie Husserl. Nie jesteśmy ani psychologami, ani psychologistami, ani platonikami, mówimy o rzeczach zupełnie nowych i t.d.”
n Dlaczego mówię o tem?, czy to ma jaki związek z poznaniem psychologicznem lub z t. zw. Wesenerkenntnis?
n Pragnę powyższą wzmianką o dyskusyach prowadzonych obecnie, zwrócić uwagę na to, że jak z jednej strony trudność zagadnień poruszanych przez fenomenologów, a nadto młodość tego kierunku, nie pozwalają może jeszcze na podawanie ostatecznych, doskonałych pod wszelkim względem rezultatów, tak z drugiej strony zarzuty, które – śmiem przypuszczać – i tu mnie spotkają są zjawiskiem mającem swą głębszą przyczynę w odmiennym sposobie badania fenomenologii. Nadto że owe prawie wszystkie momenty, przeciw którym walczą jej przeciwnicy są ze strony jej stronników nie jakiemś przeoczeniem, czy nieświadomie popełnionym błędem, lecz postępowaniem zupełnie uświadomionem i opartem na pewnych, zasadniczych własnościach poznania filozoficznego. Muszę więc odrazu zwrócić uwagę na to, że i moim celem tutaj nie jest wcale redefiniowanie, co to jest istota i t.d. Być może, że po wielu latach badań fenomenologia dojdzie do tego stopnia rozwoju, iż będzie mogła służyć na żądanie całemi szeregami definicyi ścisłych, jednakowoż – śmiem twierdzić, że gdyby w owym momencie fenomenologowie uradowani tem, iż im się to udało, poczęli operować owemi defincyami i budować jakiś ścisły system dedukcyjny, straciłaby fenomenologia całą swą istotną wartość i znaczenie. Porzuconoby w owym momencie od razu przedmioty, które pragniono poznać, i przeniesionoby się w sfere znaczeń i symbolów, które chociażby tak doskonale skonstruowane, że zapewniałyby uchronić się od błędów, nie dałyby jednak nigdy tego, co jest celem fenomenologii: poznania samego przedmiotu badania. Usiłować dojrzeć ten przedmiot i w bezpośredniem widzeniu dostrzedz jego ostateczną jakość – to droga poznania. Wychodzić zaś od pewnych znaczeń gotowych i pozostać przy nich konstruując różne związki i zawiłości pomiędzy niemi, to droga oddalenia się od przedmiotu, do utracenia wszelkiego z nim kontaktu, droga do niekończących się nigdy zawikłanych dyskusyi i walk o słowa. Otóż wszelkie analizy fenomenologii, wszelkie tymczasowe określenia wszelkie porównania mają przedewszystkiem za cel postawienie nas w tym stosunku do badanego przedmiotu, byśmy go mogli dojrzeć. Fenomenolog chce innym pokazać przedmioty, które sam intuitywnie widzi. Że zaś akty, w których dane mi są przedmioty jego dociekań nie są tak ogólnie znanym i co do swej wartości poznawczej uznanym aktem jak n.p. spostrzeżenie zewnętrzne (spostrzeżenie tego stołu), że do aktów tych można dojść tylko za pomocą pewnych operacyi, że mówiąc korelatywnie, przedmiotów ich nie można wskazać w tak prosty sposób, jak to czynimy, kiedy chcemy komuś powiedzieć, co właściwie mamy na oku, mówiąc „ten stół”, więc też i metoda, którą się posługuje fenomenolog musi być odmienna. Ma ona na celu takie określenie i takie przedstawienie przedmiotu, który jest nam samoobecnie dany, za pomocą szeregu znaczeń, o ile możności jak najbardziej naocznych (anschaulich), za pomocą szeregu porównań, obrazów, przykładów i t.d., by w słuchaczu, czy czytelniku wywołać akt owego bezpośredniego widzenia, owo przejście od znaczeń przedmiotów do przedmiotów samych, które da nam uchwycić tak całościowo i pod względem wszelkich cech kategorycznie ujęty przedmiot, początkowo tylko za pomocą znaczeń intentowany.
n Z powyższą uwagą metodyczną łączy się jeszcze sprawa następująca:
n Sposób badania fenomenologa, owo coraz dokładniejsze i bliższe oglądanie przedmiotu, połączone z każdorazową koniecznością ujęcia widzianego w pewne pojęcia, nadto – być może – istota samych przedmiotów i związków pomiędzy niemi, odsłaniających się, że się tak wyrażę w pewnych horyzontalnych warstwach, w których wszystkie poszczególne dane ulegają w przejściu od warstwy do warstwy powiązanym ze sobą modyfikacjom – sprawiają, że prawie wszystkie terminy, wszystkie określenia są tylko tymczasowe. Że od jaknajwiększej jak mówią Niemcy „Wagheit” posuwają się do coraz większego sprecyzowania, do coraz wyłączniejszego intentowania danego i tylko danego przedmiotu. Stąd wszelka dyskusya formalna, która zakładałaby coś, co jest wprost przeciwne owej tymczasowości wszelkich terminów, sprowadzałaby nas odrazu na manowce i uniemożliwiła możność dalszego posunięcia się w widzeniu badanych przedmiotów. Zastosowanie jej zaś byłoby dowodem zupełnego niezrozumienia metody i istoty poznania istotnościowego (Wesenerkenntnis).
n Usiłując w ten sposób uchronić się od niektórych zarzutów, które z góry przewiduję na wypadek, gdybym chciał się tu podjąć obrony stanowiska fenomenologii, i zarysowując jednocześnie pewne właściwości poznania istotnościowego, jakoteż metody fenomenologicznej, przejdę teraz do właściwego tematu tego odczytu.
n Jak wiadomo Edmund Husserl wyszedł od zagadnienia tak zwanego psychologizmu w logice. Chciałbym pokrótce naszkicować, w jaki sposób sprawa ta toczy się z poznaniem istotnościowem.
n Przypominam, że dyskusya z psychologizmem w logice i z psychologicznem uzasadnieniem tejże, przeprowadzona w I tomie „Badań logicznych” Husserla, doprowadza nas do tego rezultatu, że wszelkie ujęcia przedmiotów logicznych (jak pojęcie, zdanie, sąd i t.p.) jako faktów psychicznego życia, jakoteż usiłowanie oparcia logiki normatywnej na psychologii, musi z jednej strony fałszować immanentny sens twierdzeń i aksyomatów logicznych, z drugiej zaś strony prowadzić do sprzeczności, nonsensów i sceptycyzmu poznawczego. Logikę jako naukę normatywną uzasadnia jedynie t. zw. czysta logika, której prawa nie odnoszą się do „myślenia” (w ogólnem codziennem znaczeniu) i to bez względu na to, czy je bierzemy takiem, jak ono jest, czy tez takiem, jakiem być powinno, żeby rezultaty jego była prawdziwe. Prawa czystej logiki dotyczą „pomyślanego” („das Gedachte”) idealnej treści.
n Otrzymawszy ten rezultat i uważając go za ważny, możnaby przypuszczać, że już nie pozostaje nic innego do zrobienia, jak przystąpić od razu do opracowywania rzeczowych zagadnień logiki. Bezsprzecznie rzecz się tak może ma w istocie, jeżeli zadaniem naszem jest opracowanie logiki na sposób matematycznej nauki. Jeżeli jednak zechcemy zbudować filozoficzną logikę, to znaczy: jeżeli zechcemy zrozumieć istotę różnych rodzajów, a raczej sposobów poznania (Erkenntnis-weisen), które występują przy ustanawianiu twierdzeń logicznych, jakoteż występujących w nich podstawowych pojęć, jeżeli wreszcie przechodząc z formalnej logiki do logiki ważności będziemy usiłowali rozwiązać zagadnienia ważności (Getlung) i jej istotę – spotkamy na swej drodze cały szereg zagadnień, które leżą przed początkiem opracowywania zagadnień w ścisłem znaczeniu logicznych.
n Jakież to zagadnienia?
n Wszelka prawda może się stać stałą zdobyczą nauki tylko w formie wypowiedzi (Aussage). Wypowiedź, jakoteż i wszelkie przedmioty logiczne są dane we formie gramatycznych względnie językowych wyrażeń. Wyrażenia te (Ausdruck) tworzą jedność fenomenalną z intencją znaczeniową i ewentualnie z tem, co Husserl nazywa „Bedeutungs erfüllung” i w tej jedności realizują się w psychicznych przeżyciach (Erlebnisse). Stąd nie można wnosić, że przedmiotem badań logicznych są właśnie te nietrwałe i z istoty swej przemijające przeżycia. Logika obchodzi przecież nie sądzenie, lecz jedno i identyczne znaczenie wypowiedzi (Aussage bedeutung), które przeciwstawia się wielu, w rozmaity sposób zmodyfikowanym aktom sądzenia. Logika nie interesuje konkretne, realne przeżycie, lecz idea. Pomimo to jednak nie możemy nie uczynić owego przejścia poprzez odpowiednie akty, a nawet zmuszeni jesteśmy poddać je badaniu. Musimy bowiem mieć dane przedmioty logiczne w ich konkretnej pełni, żeby nam wolno było ustanawiać tyczące się ich oczywiste, aprioryczne prawa. Musimy mieć dane same przedmioty badań, by się uchronić od wydawania sądu o czemś innem, niż to, co osądzić pragniemy. Przedmioty logiczne są nam jednak w codziennem myśleniu dane w sposób bardzo niedoskonały: pojęcia pod postacią chwiejnych i niejasnych znaczeń, które w sposób niewidoczny mieszają się ze sobą, zdania, którym możemy podsunąć różne znaczenia i t.d. Możemy wprawdzie i przy tej postaci dania przedmiotów logicznych wydawać o nich aprioryczne i oczywiste sądy. Oczywistość ich jednak – mówiąc obrazowo – jest niejako uczepiona znaczeń słów, a że w danym razie nie mamy danych bezpośrednio samych przedmiotów, mogą się znaczenia pojęć nieznacznie przesuwać i zmieniać (naturalnie mówię tu w sposób psychologiczny!). Powstałe dzięki owym zmianom nowe znaczenia mianego na oku twierdzenia, mogą zupełnie bezprawnie nosić na sobie charakter prawa do oczywistości i tem samem ważności. Wobec tego stanu rzeczy, który zagraża możności zbudowania systemu logiki, musimy znaleźć drogę, któraby nam zapewniła osiągnięcie doskonałej jasności i wyraźności logicznych idei. Drogą tą jest przejść od słów do rzeczy i osiągnąć bezpośrednie wyobrażenie (Anschauung) przedmiotów mniemanych w odpowiednich znaczeniach. Nie znaczy to nic innego, jak powrócić do świadomości danych przedmiotów („Bewustsein von untersuchten Gegenständlichkeiten”). Należy bowiem uświadomić sobie, że wszelkie przedmioty i związki pomiędzy niemi są dla nas tem, czem są, tylko dzięki istotnie różnych od nich aktów mniemania (Akte das Vermeinens), w których przedmioty owe stają się przedstawialne i w których przeciwstawiają się nam jako – jak Husserl mówi – „Gemeinte Einheiten”. Zamiast więc dysputować na temat, jakie znaczenia możemy przyporządkować równoważnie znaczeniu mianemu na oku, wżywamy się w przynależny danemu znaczeniu akt znaczeniowy (Akt das Bedeutens) (używając tego słowa tu w znaczeniu idealnem, objektywnem) i żyjąc w tym akcie, usiłujemy za pomocą pewnego rodzaju refleksyi uchwycić to, co ten akt sam w sobie – mówiąc zupełnie popularnie – „chce”, jaki jest jego immanentny sens, immanentna intencja.
n Lecz weźmy jakiś przykład:
n Znane są długie i pomysłowe dyskusye na temat, co to jest sąd. Jedni określają go, jako połączenie pojęć, drudzy widzą w nim przekonanie o rzeczywistości osądzanego, inni definiują sąd, jako pewien stosunek podmiotu do przedmiotu i t.d., i na tej konstruują różne teorye wychodzące nawet poza ramę logiki. Fenomenolog nie bierze udziału w tych dyskusyach, nie stara się wykazać za pomocą t. zw. immanetnej krytyki pewnych niezgodności w teoryi danej, nie usiłuje zbijać jej na podstawie pewnych, za prawdziwe przyjętych przesłanek. Fenomenolog nie zapytuje, co „znaczy” słowo „sąd”, nie umawia się, że ten znak „sąd” będzie uważał za równoważny ze znakami a, b, c … Fenomenolog stara się być naiwnym, wyzbyć się wszelkich teoryi, choćby one nawet były takie, że z przekonaniem wątpić o nich byłoby nonsensem. Wymawiając słowo „sąd”, oryentuje się, że słowo to zakreśla mu, wskazuje na pewną bliżej nie ograniczoną narazie sferę przedmiotów. Dzięki immanentnym intencyom słowa stara się o zdobycie kontaktu z samym przedmiotem. Przy słowach wieloznacznych spostrzeże zaraz, że niejasne i zlewające się z sobą częstokroć w sferze znaczeniowej intencye słowa, poczynają się, im bliżej sfery infinitywnej (sfery przedmiotów samych), zarysowywać wyraźniej, rozszczepiać na różne przedmioty i t.p. Niektóre z tych intencyi zawiodą go do przedmiotów, których nawet dosyć niejasne widzenie przekona go, iż są one różne od właściwego tematu jego badań: przedmiotu, na który istotnie wskazuje dane znaczenie. Mając w ten sposób niejako odgraniczone przedmioty swych dociekań, zaczyna się niemi wyłącznie zajmować: badać je intuitywnie, a potem ujmować kategoryalnie w pewne pojęcia. Mówiąc konkretnie: Badając sąd, bierzemy pod uwagę przeżycie, które w codziennym życiu nazwalibyśmy sądzeniem. Wydając na przykład „sąd” „ten stół jest czarny” skierowujemy uwagę na przeżycie przeżywane w danym momencie i spostrzegamy wkrótce, że z całości tego przeżycia wyróżniają się – mówiąc popularnie – pewne „części”, odgrywają swoją własną rolę, w pewien sposób się wiążą, nawzajem warunkują i t.p. Zarysowuje się jednem słowem pewna charakterystyczna budowa przeżycia i co ważniejsze budowa, która zupełnie nie jest zależna od tego, czy sądzenie, które analizuję jest mojem, czy czyjemś innem, czy dzisiaj się dokonywujące, czy kiedy indziej. Wypowiadając na przykład „sąd”: „ten stół jest czarny” spostrzegamy najpierw, że podajemy słuchaczom do wiadomości, iż odbywa się w nas przeżycie nazywane ogólnie aktem sądzenia. Spostrzegamy jednak zaraz, że owo podawanie do wiadomości odbywa się, że się tak wyrażę „mimochodem”, że w danym wypadku nie ono jest naszym tematem intencyą wypowiedzi „ten stół jest czarny”. Zarazem zauważamy, że owo podawanie do wiadomości jest dla samego sądzenia zupełnie obojętne. Mogliśmy bowiem tylko w milczeniu pomyśleć tę wypowiedź związaną istotnie z sądzeniem, a pomimo tego, ani wsamem sądzeniu, ani w wypowiedzi nic nie uległoby zmianie. Badając dalej spostrzegamy, że sądzenie jest czemś zupełnie różnem od tego, co orzeka wypowiedź „ten stół jest czarny”. Powtarzając bowiem sąd ów kilkakrotnie, przeżywamy bez wątpienia cały szereg aktów sądzenia, podczas gdy to, co sądzę, co wypowiadam jest jednem i tem samem, czemś absolutnie identycznem – mianowicie „treścią” wypowiedzi. I znowu: treść owa jest czemś innem od tego o czem sądzę, czyli od pewnego stanu rzeczy, którego istnienie stwierdzam i t.d.
n Zarysowują się w ten sposób pierwsze, najprymitywniejsze rozróżnienia pomiędzy przedmiotami, jakoteż związki pomiędzy niemi. Postępując dalej w ten sposób, jednakowoż z zupełnie odmienną dokładnością, niż przyłączony powyżej pobieżny szkic analizy, zbliżamy się coraz bardziej do poznania przedmiotu, który był nam zagadnieniem. Zanim jednak zdołamy uzyskać jakiekolwiek wartościowsze rezultaty badań, zostaniemy zatrzymani przez zarzut następujący:
n Jakto, czyż całe to postępowanie mające nam rzekomo zapewnić dojście do samych przedmiotów logicznych i uchronić nas od psychologizmu nie jest właśnie zupełnie pospolitym, a równocześnie zwalczanym psychologizmem? Czem my się tu właściwie zajmujemy, jak nie właśnie pewnemi faktami psychicznego życia? Czyż sądzenie, przedstawianie, wypowiadanie sądu i t.d. nie jest moim stanem psychicznym stanem mnie, wyposażonego w różne dyspozycye i uzdolnienia człowieka? A więc – powrót do psychologizmu? Pocóż cała dyskusya?!
n Sytuacya wydaje się taką, że należałoby wobec niej zwątpić w możliwość filozoficznej logiki wogóle. Mamy do dyspozycyi tylko tę jedną jedyną drogę badania poprzez odpowiednie akty świadomości, poprzez powrócenie do świadomości badanych przedmiotów. Jeśli więc tak jest i jeśli ta droga wiedzie koniecznie do psychologicznych faktów, a badanie tychże oddala nas niejako od przedmiotów logicznych i wypacza i fałszuje wewnętrzny sens logicznych praw, to nie mamy wogóle możności dotarcia do sfery logicznej, wszelka logika jako filozoficzna nauka, jest zasadniczo niemożliwą. Albo – może niema wogóle żadnej logiki, żadnych praw? Może one są tylko zupełnie nieusprawiedliwionemi uroszczeniami, które jako takie właśnie powinny być odrzucone?! Konsekwencye naturalnie idą jeszcze dalej, jeśli zważymy, że wszelkie ważne poznanie kieruje się i podlega owym prawom – konsekwencye kończące się zupełnym sceptycyzmem.
n Równocześnie z drugiej strony wynika z immanentnego sensu i z ważnościowej wartości praw logicznych, że 1) byłoby zupełnym nonsensem uważać prawa logiczne tylko za pewne zidealizowane fikcye, za coś, co właściwie nie ma prawa być uważanem „prawem” logicznem. Mamy bowiem bezpośrednią oczywistość ich prawdziwości i ich charakteru, jako praw w ścisłem tego słowa znaczeniu. Należy przy tem zauważyć, że oczywistość ta – jak wszędzie zresztą, tak i tutaj jest czemś, na czem ostatecznie opiera się ważność wszelkiego poznania – i że zaprzeczać znaczeniu tej oczywistości i szukać, że się tak niewłaściwie wyrażę „kryteryum” ważności poznania w czemś, coby samo nie było oczywistością, byłoby grubym błędem, zważywszy, że poznanie bezwartościowości poznawczej oczywistości wzgl. takiej wartości owego innego domniemanego kryteryum, mogłoby być spełnione tylko w akcie, którego charakterem poznawczym była by właśnie oczywistość. – Z wewnętrznego sensu praw logicznych wynika nadto, że ich uzasadnienie musi być absolutnie konieczne i aprioryczne, nie zaś psychologiczne, a więc aposterioryczne, doświadczeniowe. Jeżeli więc jest prawdą, że badanie istoty przedmiotów logicznych i poznawcze uzasadnienie logicznych praw jest możliwe tylko za pomocą badania odpowiednich aktów, w których te przedmioty są dane – to musi istnieć absolutne aprioryczne poznanie świadomości, różne od poznania psychologicznego, aposteriorycznego. Z tem zaś się łączy, że świadomość jako korelat apriorycznego poznania (t. zw. czysta, transcendentalna świadomość) i świadomość, jako pewien szereg faktów życia psychicznego ludzi lub zwierząt innego typu, muszą być przedmiotami istotnościowo różnymi.
n Doszliśmy w ten sposób w ten sposób do apriorycznego poznania czystej świadomości i otrzymaliśmy je jako pewien postulat. Należałoby pokazać, że ten postulat da się zasadniczo wypełnić, czyli, że istotnościowe, poznanie transcendentalnej świadomości jest zasadniczo możliwe i że istnieje coś takiego, jak transcendentalna świadomość. Niestety sprawa ta wymaga całego szeregu trudnych i długich analiz i rozważań, które ze swej istoty znacznie przekraczają granice mego odczytu, szkicującego tylko w najprymitywniejszych zarysach wspomniane problemy. Muszę się więc ograniczyć do wskazania na niektóre różnice pomiędzy apriorycznem poznaniem t. zw. czystej świadomości, a psychologicznem poznaniem faktów życia psychicznego.
n Różnice, na które pragnę zwrócić uwagę idą w różnych kierunkach: ze względu 1) na istotę przedmiotów obu poznań 2). na rodzaj jego uzasadnienia 3). na jego wartość poznawczą.
n I. Ostatnimi przedmiotami tak eksperymentalnej, jak i t. zw. opisowej psychologii, a więc przedmiotami, które są dane w bezpośredniem doświadczeniu są pewne indywidualne, czasowo określone fakty. Psycholog bada ludzkie przeżycia, które należą do realnego świata i będąc zależnemi od różnorodnych dyspozycyi, zachodzą wzgl. mogą zachodzić w związki przyczynowe z innogatunkowymi przedmiotami realnymi. Bada on stany, w których pojawiają się uzdolnienia i dyspozycye ludzkiej struktury. Co się tyczy różnicy pomiędzy t. zw. psychologią eksperymentalną, a tak zwaną opisową, polega ona na tem, że psychologia eksperymentalna usiłuje w sposób genetyczny i za pomocą przyrodniczej metody wyjaśnić pewne psychiczne zjawiska, a wyjaśnia je przez podanie, ze względów istotnych, hypotetycznie szeregu zjawisk psychofizycznych, powiązanych między sobą i ze zjawiskiem badanem związkiem przyczynowym. Natomiast psychologia opisowa bada tylko same przeżycia t. zn. bada je tylko pod względem tego, co się daje jako psychiczne zjawisko, i usiłuje wewnętrzną budowę tych zjawisk wyświetlić („aufklären” w przeciwstawieniu do genetycznego „erklären”) i opisać je. Tak jednak jedna, jak i druga ma do czynienia ze świadomością jako czemś, co pod względem realności owego istnienia nie różni się niczem od całego fizycznego, materyalnego świata.
n Tak zwana fenomenologia, czyli – mówiąc w najszerszem znaczeniu tego słowa – nauka zajmująca się istotnościowem poznaniem t. zw. czystej świadomości ma za przedmioty pewne idealne „species”, idealne istoty. Nie mogę i nie mam zamiaru dawać ścisłej i wyczerpującej definicji istoty. Dla porozumienia się jednak ze słuchaczami, że przez słowo „istota” rozumiem 1). pewien przedmiot idealny 2). taki przedmiot idealny, który zawiera w sobie wszystkie idealne cechy konieczne i niezbędne (i tylko takie) i powiązane z sobą w pewien również konieczny i niezbędny sposób w jednolitą i niezmienną całość, tak aby przedmiot będący, że się tak obrazowo wyrażę, jej ucieleśnieniem, musiał i mógł – jeśli wogóle istnieje – dawać się w tej najwyższej materyalnej i formalnej kategoryi, w której daje się nam miana na oku istota. Pomiędzy istotami przedmiotów realnych, a istotami przedmiotów idealnych między innymi zachodzi ta różnica, że w pierwszym wypadku dla istnienia istoty jest zupełnie obojętnem, czy możliwe jej realne ucieleśnienie realnie istnieje, czy nie, podczas gdy w drugim wypadku jeśli niema przedmiotu idealnego i niema co mówić o jego istocie. Tak n.p. niema przedmiotu kwadratowe koło i niema jego istoty. Uzupełniając powyższe pozytywne określenie negatywnem, powiem, że wszystkie te cechy przedmiotu będącego ucieleśnieniem istoty, których możliwa obecność lub nieobecność nie jest konstytutywną dla owej najwyższej materyalnej wzgl. formlanej kategoryi, są nieistotnem. N.p. nieistotnem jest dla ciała materyalnego jego faktycznie istniejąca ciężkość. (Możliwe niedokł. i niezup. określ. – raczej punkt wyjścia do dyskusyi. Nie Husserl.)
n Wracając do różnicy pomiędzy czystą, a psychologiczną świadomością zauważę n.p. spostrzeżenie w ustawieniu fenomenologicznem nie jest tem lub owem, mojem, czy czyjemś innem, dzisiaj lub kiedykolwiek się odbywającem. Spostrzeżenie to nie jest także spostrzeżeniem przynależnem do pewnej ludzkiej struktury psychicznej, czy psychofizycznej, nie nosi w sobie jej piętna, nie jest wogóle żadnym stanem psychicznym. Przytem przez stan psychiczny rozumiem jakieś zjawisko psychiczne, w którem objawia się jakieś indywiduum psychiczne, w którem przejawia się coś, co w swej istocie przekracza poza granicę elementów fenomenalnie czysto świadomościowych, a przez które to elementa się tylko niejako wypowiada, uzewnętrznia. – Spostrzeżenie, jako akt czystej świadomości jest spostrzeżeniem wogóle (überhaupt), spostrzeżeniem jako takiem. Nie należy ono do realnego świata, nie jest żadnym faktem. Jest jednem i tem samem w przeciwstawieniu do nieskończonej mnogości odpowiednich możliwych zrealizowań („ucieleśnień), jest pozaczasowe i niestoi w żadnym związku do realnej przestrzeni.
n Spotka mię tu zapewne zarzut następujący:
n Psychologia nie chce również badać tego lub owego przeżycia, tego indywidualnego n.p. mojego w tej chwili odbywającego się spostrzeżenia znaczków mojego pisania, lecz spostrzeżenie „wogóle”, przypomnienie „wogóle” i t.d. Psychologia dąży do ustanowienia ogólnych praw dla tych przedmiotów. Czemże się więc różnią te przedmioty od t. zw. czystej świadomości? Czy nie są to te same przedmioty różnie nazwane?
n Nie nazwa tylko, lecz same przedmioty są różne. Różnica zaś nie polega tylko na tem, że fenomenologia czystej świadomości chce uchwycić istotę przeżyć, a psychologia realne przeżycia. Można bowiem i przedmioty psychologii badać w sposób istotnościowy. Badanie jednak tego rodzaju nie da nam w rezultacie istotnościowej nauki o czystej świadomości, lec pewną naukę o istocie psychicznych stanów ludzkiego „ja”, coś co możnaby nazwać psychologią racyonalną, a co by było różne od fenomenologii. – Jeżeli jednak zabstrahujemy od tej możliwości i weźmiemy pod uwagę tylko różnice pomiędzy psychologią empiryczną, a fenomenologią, to należy zauważyć, że psychologia ta nie tylko nie bada istoty przeżyć, ale też nie bada i samych przeżyć, lecz tylko stany psychiczne. Jeżeli coś powiada, że bada n.p. spostrzeżenie czy uczucie „wogóle” to to „wogóle” oznacza zupełnie inne „wogóle” niż to, które mamy na oku mówiąc o istocie „spostrzeżenia wogóle” – „spostrzeżenia jako takiego”. T. zw. ogólne pojęcia psychiczne powstają na drodze indukcyi. Mamy cały szereg przedmiotów realnie istniejących i danych w doświadczeniu. Pewne cechy, zawsze brane w mniej lub więcej nieokreślonem przybliżeniu, a które były dane przy podobnych okolicznościach, ujmujemy w jedno pojęcie klasowe. Pojęcie to jest tylko pewnem przybliżeniem i jest ważne tylko w granicach dokładności obserwacyi. Zakres jego stanowią wszystkie konkretne i indywidualne przedmioty podpadające pod daną klasę. „Wogóle” oznacza tutaj tylko te wszystkie wypadki, które się faktycznie w naszym realnym świecie wydarzyły lub się jeszcze wydarzą. Czyste, absolutne „wogóle” jest tu zniesione przez to, co Husserl nazywa „Daseinssetzung”. Tak samo t. zw. ogólność praw psychologicznych, których człony stanowią omawiane pojęcia, jest ograniczone na sferę realnego świata, jest ogólnością uwarunkowaną t. zn. ważną tylko pod założeniem, że podpadające pod dane prawo przedmioty rzeczywiście, realnie istnieją.
n W fenomenologii natomiast posługujemy się pojęciami w ścisłem tego słowa znaczeniu ogólnemi, gatunkowemi (genus begriffe) Zakres ich jest idealny, eidetyczny t. zn. że podpadają podeń pewne, jak Husserl nazywa „eidetische Singularitäten”, jeżeli naturalnie dane pojęcie nie ma za przedmiot swój najniższej różnicy, jeśli więc wogóle ma jakiś zakres. W ostatnim wypadku „wogóle” oznacza wszystkie te istoty, które podpadają pod w danym wypadku najwyższą istotę jako jej możliwe odmiany. Istotnościowe „wogóle” jest zupełnie nieuwarunkowane, a pytanie czy przedmioty tego „wogóle” realnie istnieją, jest najzupełniej dlań obojętne. Ogólne prawo istotnościowe nie jest prawem dla wszystkich faktycznie istniejących indywiduów, które należą do jakiejś klasy, lecz dla wszystkich istot, które stojąc na różnych stopniach abstraktywności wzgl. konkretności podpadają pod najwyższą istotę, dla której dane prawo ma swą ważność.
n II. Uzasadnienie. – wszelkie pośrednie poznanie psychologii opiera się na bezpośredniem doświadczeniu. Spostrzeżenie, specyalnie tak zwane niewłaściwie „spostrzeżenie wewnętrzne” jest aktem, w którym stany psychiczne dochodzą w swej pierwotności (originär) do dania. Stan psychiczny daje się nam poprzez nieskończoną, a dokładnie określoną mnogość przejawów. On sam jako stan nie jest i nie może być nigdy dany. Do istoty bowiem doświadczenia należy, ze ukonstytuowane w niem przedmioty nie mogą być nigdy dane zupełnie adequatnie. Zawsze istnieje możliwość nowych aktów doświadczenia, które mogą dany przedmiot nie tylko bliżej, ale i inaczej określić, a nawet wogóle, że się tak wyrażę – przekreślić. Ostatni wypadek zachodzi wówczas, kiedy na podstawie pewnego aktu doświadczenia przychodzimy do przekonania, że wszystkie poprzednie akty doświadczenia były fałszywe, że domniemany przedmiot wogóle nie istnieje. Do istoty doświadczenia należy, że przedmiot sam wykracza poza granicę danych, że jest względem tych aktów pewnych
transcendensem, przy czem mogą zachodzić przy różnych zasadniczych gatunkach przedmiotów, różne stopnie transcendencyonalności. Do istoty doświadczenia należy wreszcie, że przedmiot dany w niem, daje się jako realnie istniejący, w samym zaś akcie doświadczenia leży t. zw. „Daseinssetzung”.
n W istotnościowem poznaniu czystej świadomości aktem dającym przedmiot w jego pierwotnej (originär) i że się tak wyrażę cielesnej swoistości jest t. zw. „Wsensanschauung” czyli w szczególnym wypadku w ścisłem znaczeniu immanentne spostrzeżeniem istoty. Przytem przez immanentne spostrzeżenie rozumię – według określenia Husserla w Ideach do czystej fenomenologii – takie spostrzeżenie, do którego istoty należy, że jego intencyonalny przedmiot, jeśli wogóle istnieje, to należy do tego samego strumienia przeżyć (Erlebnisstrom), do którego sam akt należy. Przeżycie (akt) i jego przedmiot stanowią niepodzielną jedność ustanowioną tylko dzięki wewnętrznej budowie przeżycia. Czyste przeżycie dane w ten sposób jest dane samoobecnie, samo jako takie, nie przejawia się (erscheinen) i nie przejawia nic, co by niejako poza niem się ukrywało, jak to się n.p. dzieje przy doświadczeniowem daniu stanu psychicznego. Zupełne i adequatne uchwycenie istoty czystego przeżycia wyklucza wszelką możliwość bliższego lub odmiennego określenia go. Ponadto w akcie immanentnego spostrzeżenia istoty niema żadnego t. zw. „Daseinssetzung”. Naturalnie do istoty wszelkiego istotnościowego spostrzeżenia należy to, że podłożem dla niego jest zawsze unaocznienie (Anschauuung), pewna współobecność i współwidzialność indywidualnego realnego przedmiotu. Żaden istotnościowy akt poznawczy nie jest możliwy bez zupełnie wolnej możliwości skierowania wzroku na odpowiedni danej istocie realny, indywidualny przedmiot. Przedmiot ten ma jednak znaczenie pewnego rodzaju przykładu, na podłożu którego uchwytujemy idealną istotę. Istotnościowy akt poznawczy nie zawiera, jak już powiedziałem wyżej żadnego Daseinssetzung toteż za akt taki może służyć zupełnie wolna fantazya, co przy doświadczeniu w ścisłem znaczeniu tego słowa byłoby nonsensem.
n III. Wartość poznawcza. Prawa psychologii nie są nigdy ze względu na swe uzasadnienie, prawdziwe, lecz tylko prawdopodobne. Prawdopodobieństwo ich rośnie z liczbą zaobserwowanych faktów, nie może się jednak nigdy zmienić – i to zasadniczo! – w absolutną ważność prawdziwości. Prawa psychologii orzekają tylko, że przy określonych okolicznościach, według dotychczasowych doświadczeń pewne określone jakości zwykły występować i że należy z większem lub mniejszem prawdopodobieństwem spodziewać się ich wystąpienia w przyszłości przy tych samych okolicznościach. Prawa te są raczej prawidłami stwierdzającemi pewne faktyczne prawidłowości. Jako takie z istoty swej nie mogą inaczej brzmieć. Że faktycznie są one nieraz n.p. w matematycznej fizyce ujmowane inaczej, mianowicie w postaci absolutnych praw, to dzieje się to właśnie w sposób nieuprawomocniony i nie zmienia zupełnie ich istotnego charakteru poznawczego. Z drugiej strony prawa te jako pewne prawidła mogłyby ze względu na swą treść, a nie jak poprzednio ze względu na charakter ważności, brzmieć zupełnie odmiennie, niż prawa dotychczas ustanowione. To znaczy, że możliwości innych prawidłowości są zasadniczo niewykluczone. Wykluczone są tylko faktycznie urzeczywistnienia tych możliwości.
n Prawa oparte na poznaniu istotnościowem są absolutnie prawdziwe w niczem nieuwarunkowanej ogólności i konieczności. Wszelkie zaprzeczenie prawa istotnościowego prowadzi do absurdu. –
19.XII.914 n n n n n n Wiedeń