/
EN

List od Władysława Witwickiego z b.d F

Stosunek do samego siebie.

            -Czy można za siebie odpowiadać? I to słusznie i sprawiedliwie?

            -Można.

            -Czy zachodzi jakiś stosunek między tym, który odpowiada a tym, za którego ktoś odpowiada? Z racji tego odpowiadania, oczywiście? Czy też z tej racji nie zachodzi między nimi żaden stosunek?

            -Niechże zachodzi.

            -W takim razie zachodzi w tych wypadkach między mna a mną samym. Jednym i tym samym kimś. Bo słuszna jest i sprawiedliwa odpowiedzialność chyba tylko wtedy, gdy jeżeli na prawdę jeden i ten sam ktoś popełnił czyn, za który odpowiadać trzeba i tenże sam ktoś za ten czyn później odpowiada. BO gdyby go ktoś inny czyn popełnił a inny ktoś za to później odpowiadał- odpowiedzialność byłaby oczywiście niesłuszna i krzycząco niesprawiedliwa. Nie tak?

Więc nie chcesz siąkania nosa bo uważasz, że to nie ja sobie nos siąkam, tylko moja ręka chustką nos mi czyści – to weź odpowiedzialność, weź miljony stosunków do samego siebie. Na piątkach i innych cyfrach i liczbach ja się nie rozumiem. To niech powie Leśniewski. JA nie wiem co matematycy mówią i co robią właściwie.

Jeśli ja nie ten sam powstaję dziś rano z betów, którym w nich wczoraj wieczór przestał istnieć – tylko taki sam – to dla mnie się wszystko kończy. Czemuż nie ten sam?! Czuję to przecież. I że mnie nie było przez noc, także jestem przekonany. Błądzę, kiedy tak myślę? Może, ale nie wiem czemu. Mnie się zdaje, że w odniesieniu do samych siebie możemy najwyraźniej tożsamość oglądać, jeżeli ją w ogóle oglądać można, czy sobie ją “unaoczniać”, jak Ty mówisz – nic mi pauzy w istnieniu nie psują tożsamości przedmiotu – nie, ani trochę – przedmiot ten sam – studja istnienia różne – to mi się dobrze w mieści w głowie. Nie wolno?

Unaoczniać sobie tożsamość?

A unaoczniać sobie Erosa? Albo Śmiertelność przeciętną? Niby, grafikony? Nie? No to jak? Może coś sobie fantazować przy wyrazie? Nie? Albo mieć poczucie obecności – jakby za plecami stała tożsamość, albo dotykała gałek ocznych pod zamkniętemi powiekami? Oto ona!??? Tak sobie Litwini unaocznili Perkuna a jednak ich szczery król Jagiełło przekonał, że ulegali złudzeniu djabelskiemu – tylko Jezus Chrystus prawy cierpiał za nas rany – za nas chrześcjijany – tego tylko oczyma oczyma duszy oglądać można prawdziwie, jak od Ojca pochodzi. I tylko tego. Tak święty Paweł i św Augustyn oglądali Trójcę Przenajświętszą! Czego to człowiek oglądać nie potrafi, jeżeli tylko oczy zamknie! Ale znakiem krzyża św. trzeba się uzbroić bo pokuśnik czycha!

            A może i nie mam racji. Nie wiem.

                                  Pa!

                                                        W.