List od Kazimierza Twardowskiego z 13.08.1922
We Lwowie, niedziela, 13. sierpnia, 1922.
Szanowny Panie Doktorze!
Leżą przede mną listy Pańskie z 29. czerwca, z 20. lipca i z 8. b.m. Odpowiedź swoją zaczynam od ostatniego z nich. Dziękuję więc serdecznie za recenzyę z książki Chwistka. Bardzo się cieszę, że Szanowny Pan Doktor obok obszerniejszego rozbioru, przeznaczonego do Przeglądu filozoficznego, napisał to krótsze sprawozdanie dla Ruchu filozoficznego. Umieszczę je, jak tylko będzie można ze względu na nagromadzony w tece redakcyjnej materyał, jaknajrychlej, aby nie wyszło zbyt późno po rozbiorze, który ukaże się w Przeglądzie filozoficznym.
Cofam się teraz do dwuch dawniejszych listów Szanownego Pana Doktora. Otóż z rozmowy z Prof. Witwickim wywnioskował Szanowny Pan Doktor zapewne, że wtedy, gdym ja dowiedział się od niego o odmownem załatwieniu Pańskiej prośby o urlop przez Ministerstwo, nie miałem jeszcze w rękach listu Pańskiego z 29. czerwca. List ten istotnie przyszedł do Biesiekierza, gdziem bawił z końcem czerwca i przez pierwsze dni lipca, po moim stamtąd wyjeździe, a ponieważ wyjeżdżając stamtąd do Warszawy, by udać się następnie do Lwowa, nie wiedziałem, jak długo wypadnie mi zabawić w Warszawie, kazałem wszystkie listy, któreby nadeszły do Biesiekierza po moim stamtąd wyjeździe, posłać sobie od razu wprost do Lwowa. Tym sposobem list Pańskie z 29. czerwca otrzymałem dopiero w drugiej połowie lipca, po powrocie do Lwowa, zatrzymawszy się w Warszawie znacznie dłużej, aniżelim przypuszczał. A zanim jeszcze wykonałem swój zamiar napisania po powrocie do Lwowa p. Łopuszańskiemu, nadszedł list Pański z 20. lipca, więc zgodnie z Pańskiem życzeniem już nie pisałem do p. Łopuszańskiego.
Co się tyczy meritum sprawy, szczerze się cieszę, że się Szanowny Pan Doktor nie dał trudnościami, z któremi się spotyka, odwieść od zamiaru opracowania rozprawy habilitacyjnej. Ja sam pisałem swoją pracę habilitacyjną w bardzo ciężkich warunkach. Miałem i ja wtedy Żonę i córkę, a zarabiałem primo jako urzędnik biura matematycznego jednego z wiedeńskich towarzystw asekuracyjnych, siedząc w tem biurze od wpół do 9 do 3., secundo – bo płaca biuroXa nie wystarczała na wyżywienie siebie i rodziny – jako korepetytor, udzielający lekcye od 3 do 8 wieczór. Pracę habilitacyjną /: Zur Lehre vom Inhalt und Gegenstand der Vorstellungen:/ pisałem w godzinach rannych wstając codziennie o w pół do 5 i poświęcając tej pracy trzy godziny dziennie od 5–8 rano. Był to wysiłek wielki, trwający szereg miesięcy – ale nie było innej rady. Zresztą jako docent prywatny w Wiedniu wiodłem po habilitacyi żywot taki sam – dla filozofii rozporządzałem tylko godzinami od 5–8 rano, a wykładałem trzy razy w tygodniu zaraz po biurze, aby resztę popołudnia i wieczora móc poświęcić lekcyom. M.i. n.p. zaraz po wykładzie logiki w uniwersytecie udzielałem korepetycyi uczniowi I. klasy gimnazyalnej itp. Et haec meminisse juvat!
Z faktu, że Szanowny Pan Doktor zrobił użytek z mego listu w prośbie do Ministerstwa, proszę sobie nic a nic nie robić. Nie mam tego Panu wcale za złe – żałuję tylko, że moja opinia p. Zagórowskiego nie przekonała.
Jeśli Pan sobie życzy, możnaby spróbować uzyskać dla Pana przynajmniej zniżki godzin, gdyby Kurator Pańskiego okręgu szkolnego był gotów przed wysłaniem ewentualnej prośby Pańskiej o taką zniżkę do Ministerstwa wystosować oficyalne zapytanie do Rady naszego Wydziału filozoficznego, czy prośbę Pańską popiera. Wtedy miałby p. Zagórowski całkiem formalną opinię fakultetu. Zanimby Pan jednak takie podanie przedstawił Kuratoryum Swego okręgu, zapytałbym się kolegów w Radzie wydziałowej, czy będą głosować za moim wnioskiem, by prośbę Pańską poprzec. Mam wszelją nadzieję, że ich odpowiedź wypadnie twierdząco.
Zatem sursum cor! A proszę, pracując teraz tak intensywnie, nie zapominać o zdrowiu, zwłaszcza o dostatecznej ilości snu i pożywienia!
Zasyłam serdeczne wyrazy
Dr K. Twardowski