List do Kazimierza Twardowskiego z 19.08.1925
Toruń, 19. VIII. 1925.
Wielce Szanowny Panie Profesorze!
Ponieważ odwoziłem moją żonę nad morze, gdzie spędziłem kilka dni, a potem miałem różne kłopoty, więc nie miałem dotychczas czasu, by zawiadomić Wielce Szanownego Pana Profesora o mej decyzji w sprawie roku przyszłego. Otóż decyzja ta zapadła w tym sensie, że pod koniec tego miesiąca przyjeżdżam do Lwowa narazie sam, bo mieszkania dotychczas nie udało się znaleźć. Będzie to połączone dla mnie z różnemi kłopotami i kosztami, ale uważam, że powinienem nie odwlekać rozpoczęcia mej działalności na uniwersytecie. Prócz tego stosunki toruńskie nie dają nadzieji na poprawę, a raczej można się liczyć z tem, że jeszcze się pogorszą. Przed kilku dniami zapadła decyzja w sprawie nominacji na nowego kuratora, dotychczasowy poszedł do Krakowa. Zmiany te są wynikiem przedewszystkiem wpływów politycznych. Warszawa idzie obecnie bardzo na rękę pomorskim pretensjom. Należy się przeto obawiać, że agitacja dzielnicowa jeszcze się wzmoże. Jak dalece w szkolnictwie polskiem zapanował system wpływów partji i posłów, świadczy o tem najświeższy wypadek z gimnazjum toruńskiego. Oto w związku z procesem przeniesiono dwie nauczycielki z powrotem do szkolnictwa powszechnego; nie było zresztą wielkiego powodu do tej degradacji, bo jakkolwiek obie posiadają tylko wykształcenie odpowiednie dla szkoły powszechnej, to jednak obie spełniały sumiennie swe obowiązki i w niższych klasach, w których uczyły, nie były złe. Ale ponieważ t.zw. komitet rodzicielski żądał, by w gimnazjum nie uczyły żony nauczycieli, więc ministerstwo zdegradowało obie. Nota bene – dla większego komizmu, to samo ministerstwo nadało dziesięć dni wcześniej jednej z tych nauczycielek t.zw. dyplom uznający jej kwalifikacje do nauczania w trzech klasach gimn. Przytem wydano ten dyplom właśnie tej nauczycielce, która posiadała tylko maturę seminarjalną i egzamin kwalifikacyjny, a nie posiadała wydziałowego, natomiast drugiej, która ten ostatni egzamin posiadała, dyplomu dotychczas nie wydano. Oczywiście następstwo protekcji. Ale oto, gdy degradacja nastąpiła, mężowie obu tych pań, każdy z osobna, zwrócili się o pomoc do znajomych posłów – należących do innych stronnictw, niż posłowie popierający t.zw. komitet rodzicielski. I nie trwało długo, zaledwie dziesięć dni minęło od interwencji, a już przyszła wiadomość, że degradację cofnięto, wzgl. przesunięto na rok przyszły. Oczywiście w roku przyszłym sprawa się upiecze, o ile tylko dani posłowie jej przypilnują. To są nasze stosunki i rozstrzyganie spraw ze względów rzeczowych. Wszystko to jest wielkim skandalem. Niestety nie ma nikogo, ktoby koniec położył gospodarce w departamencie szkolnictwa średniego.
Przypuszczam, że za jakieś dziesięć dni będę we Lwowie. Jestem przydzielony do I. gimnazjum przy ulicy Kubali. Bardzo się cieszę z tego, bo V. gimn. daleko od miasta.
Niezwłocznie po przyjeździe zgłoszę się do SzPana Profesora, bo chciałbym się porozumieć co do treści mego wykładu. Chodzi mi mianowicie o to, kiedy i kto w ostatnich czasach wykładał teorję poznania Kanta. Gdyby to było już dawniej i nie przez Pana Profesora, w takim razie skłonny byłbym tak zorganizować mój wykład, by kierunki, które wymagają dobrej znajomości Kanta narazie opuścić. Ograniczyłbym się w takim razie tylko do pozytywistów, pragmatyzmu, Bergsona i fenomenologji.
Łączę wyrazy mego głębokiego poważania
Roman Ingarden